Zbliża się koniec kwietnia, a co za tym idzie każdy z nas musi rozliczyć się z urzędem skarbowym. Jak co roku prosimy Was o przekazanie 1% Waszego podatku na rehabilitację Roberta. W tym poście chciałabym Wam pokazać co daje naszemu synkowi Wasz 1% podatku.
Każdy grosz, jaki przekazujecie wraz z 1% Waszego podatku na Roberta rehabilitację, ma dla nas wielkie znaczenie. Dlatego prosimy Was: Pamiętajcie o Roberciku i w tym roku rozliczając się z urzędem skarbowym.
KOCHANI ŻYCZYMY WAM ZDROWYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, SPĘDZONYCH W RODZINNYM GRONIE,
A W NADCHODZĄCYM 2018 ROKU SPEŁNIENIA MARZEŃ I ZREALIZOWANIA WSZYSTKICH ZAŁOŻONYCH CELÓW
Niedziela 24.12.2017 Wigilia Bożego Narodzenia
Zbliża się koniec roku, więc jesteśmy już po zaksięgowaniu 1% na subkoncie Roberta w Fundacji Słoneczko.
Kochani z całego serca dziękujemy za każdy grosz przekazany z Waszego 1% na rehabilitację naszego synka.
Kolejny rok możemy spokojnie zaplanować zakup nowego sprzętu dla Roberta oraz jego rehabilitację zarówno domową jak i na turnusach rehabilitacyjnych. Na pierwszy turnus jedziemy już w ferie, bo nasz uczeń będzie miał dużo wolnego w ferie i wakacje, tak jak mają zdrowe dzieci w zwykłej szkole.
Mamy tylko cichą nadzieję, że nie załapiemy żadnej infekcji, bo od końca pażdziernika Robert zmagał się z zapaleniem płuc, na które przyjął aż 3 różne antybiotyki w ciągu półtorej miesiąca i dopiero ostatni przyniósł poprawę, choć Robuś nie pozbył się jeszcze wszystkich objawów choroby. Jak co roku wisiała nad nami grożba szpitala,a tym razem logistycznie byłoby to bardzo ciężkie do zorganizowania no i nikt nie chce spędzać 2 tygodni w szpitalu.
W szkole Robuś nie był za dużo przez tę chorobę, ale zdążyliśmy wykurować się na spotkanie wigilijne i Robek wziął udział w przedstawieniu, podczas którego odpowiedzialny był za niesienie dzwonków, czyli dostał najlepszą rolę jaką mógł sobie wymarzyć.
Środa 13.09.2017
Kochani minął pierwszy tydzień Robusia w nowej placówce. Muszę się przyznać szczerze, że jeszcze parę lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że Robkowi mogłoby być tak dobrze w ośrodku rewalidacyjnym. Placówki te, wśród rodziców dzieci niepełnosprawnych, mają różne opinie. Jedni uważają, że są to typowe przechowywalnie dzieci i młodzieży, w których nic się nie dzieje. Niewielka grupa rodziców, z którymi rozmawiałam była zadowolona z pobytu ich dzieci w ośrodku. Pewnie gdyby nie ostatni rok, w czasie którego różne sytuacje miały miejsce w starym przedszkolu Roberta, to dążyłabym do tego, aby nasz synek został pod opieką wejherowskiej placówki. Na szczęście podjęliśmy decyzję, że czas najwyższy zmienić mu otoczenie, ograniczyć robienie niepotrzebnych kilometrów do miejsca, z którego ostatnimi czasy nie byliśmy już zadowoleni i tak oto jesteśmy w Ośrodku Rewalidacyjno Wychowawczym w Rumi.
Pierwsze wrażenia: Robuś wraca do domu zadowolony, "gada" po swojemu jak nakręcony, Pani wychowawczyni troszczy się o swoich podopiecznych, stara się stworzyć im warunki do jak najlepszego rozwoju, poznawania świata. W grupie na chwilę obecną jest tylko Robuś i jego kolega Radek. Trzeci z chłopaków jest chory i chwilowo go nie ma. Wszyscy w ośrodku starają się dbać o każde dziecko z osobna, panie z jednej strony są zachwycone jak Robuś ładnie je, a z drugiej, martwią się, że on tak mało jedzenia dostaje a z takim apetytem to mógłby zjeść 3 razy tyle (tylko kto by go wtedy nosił..;-). Plan lekcji mamy dosyć mocno zapełniony, chociaż zajęcia kończą się dosyć wcześnie i pogodzenie ich z pracą na etat byłoby dosyć sporym wyzwaniem, ale przez najbliższy rok nie zamierzamy się tym martwić. Dodatkowo od tego roku w ośrodku działa świetlica i wiemy, że jak nasz szkrab tam zostaje też ma zapewnioną odpowiednią opiekę i kontakt ze starszymi kolegami, których chyba jeszcze trochę się boi, ale z czasem się oswoi.
W skrócie mogę powiedzieć, że kamień spadł nam z serca, bo pierwsze dni września, kiedy to Robert szedł do orewu, a Wojtuś do nowego przedszkola, były pełne obaw, jak nasze dzieciaki się odnajdą w nowych miejscach. A tutaj okazało się, że Robek szczęśliwszy chyba być nie może, a Wojtek tak się cieszy z nowych zabawek i kolegów w przedszkolu, że od pierwszego dnia nie ma czasu nawet pożegnać się z rodzicami przed salą.